moze jestem wiecznym malkontentem ale to sa najgorsze wakacje mego zycia (nie liczac pragi i zaglowek) pozostala ich czesc spedzilem sprzatajac/myjac/malujac/remontujac mieszkania na lipnej dzialce nad morzem gdzie przez tydziej lalo jak z cebra i 10 fascynujacych dni bycia chorym w luzku kuzwac zyc nie umierac mam tak przerazliwy zapal do nauki na wrzesien ze lepiej nie mowic...pozatym dziekuje wszystkim tym ktorzy miel do mnie zadzwonic w sprawie imprez wyjazdow etc za pamiec HWWD..podobno najlepszych przyjaciol poznaje sie w biedzie nie??? ( ale sie zrobilem rozgoryczony i ironiczny)